26-03-2014, 01:23
Mam dwa pytania związane z rapidem (preheaterem, podgrzewaczem wstępnym, czy jak tam można go nazwać). Przedstawię dalej to, jak widzę działanie rapida, a specjalistów zapytam, czy ten obraz jest poprawny. Dodam tylko, że NIGDY nie miałem lampy ciśnieniowej w rencach; pojęcie o sprzęcie tego rodzaju czerpię stąd albo z tutejszego kanału w portalu YouTube. Widziałem też chyba taką lampę w filmie "Coś" Carpentera ("The Thing"). Zajebisty horror, każdy zna. Lampy użył R.J. MacReady (Kurt Russel), kiedy razem z doktorem Copperem przyleciał do bazy Norwegów ("Szwedów", jak sam z uporem maniaka mówił) i znalazł tam trupa z podciętym gardłem i żyłami na nadgarstku oraz jedno z wcieleń "cosia".
Ale do rzeczy. Temperatura parowania nafty przekracza 30 stopni Celsjusza i stąd potrzeba jej wstępnego odparowania (zgazownia) za pomocą rapida (albo "nerki" z denaturatem). W klasycznych lampach naftowych (z płaskim knotem) jej odparowywanie jest wywoływane wstępnie przez zapałkę (albo inny zapłonnik). Później samo się to napędza dzięki ciepłu pochodzącemu ze spalania oparów nafty i odparowującemu kolejną porcję paliwa (oczywiście wynikają z tego straty "świetlne" - to co zamienia się w ciepło, nie świeci. Albo "świeci" w podczerwieni, ale człowieka mało to obchodzi).
A jak jest z rapidem? Nie ma tam knota, który odparowałby naftę, więc - jak rozumiem - zapalają się bardzo małe kropelki nafty zawieszone w powietrzu (czyli taka naftowa mgiełka - coś jak tak zwana "para wodna" unosząca się znad dzióbka czajnika. Oczywiście to coś nad nad dzióbkiem nie jest żadną parą wodną. Para wodna to gaz niewidoczny gołym okiem).
I tutaj pytanie numer jeden: czy mam rację? Czy spala się ta mgiełka, której cząstki są na tyle małe, że da się je podpalić bez wstępnego odparowywania (tak jak dzieje się w knocie), a później wszystko samo się kręci dzięki ciepłu uzyskanemu ze spalania cząsteczek mgiełki? Przemawiałby za tym ten ryk działającego rapida. Coś podobnego słychać przy uruchamianiu palnika acetylenowo-tlenowego kiedy jeszcze nie doprowadza się do dyszy wystarczającej ilości tlenu i acetylen spala się tylko częściowo w tlenie pochodzącym z powietrza.
I pytanie numer dwa: jeśli mam rację próbując wyjaśnić działanie rapida, to jak powstaje ta naftowa mgiełka? Czy na wlocie/wylocie rapida jest jakaś siatka, czy też może otwór wylotowy jest bardzo mały i wydostają się przezeń tylko mikroskopijne kropelki tworzące mgiełkę? A może jest jeszcze inaczej?
Ale do rzeczy. Temperatura parowania nafty przekracza 30 stopni Celsjusza i stąd potrzeba jej wstępnego odparowania (zgazownia) za pomocą rapida (albo "nerki" z denaturatem). W klasycznych lampach naftowych (z płaskim knotem) jej odparowywanie jest wywoływane wstępnie przez zapałkę (albo inny zapłonnik). Później samo się to napędza dzięki ciepłu pochodzącemu ze spalania oparów nafty i odparowującemu kolejną porcję paliwa (oczywiście wynikają z tego straty "świetlne" - to co zamienia się w ciepło, nie świeci. Albo "świeci" w podczerwieni, ale człowieka mało to obchodzi).
A jak jest z rapidem? Nie ma tam knota, który odparowałby naftę, więc - jak rozumiem - zapalają się bardzo małe kropelki nafty zawieszone w powietrzu (czyli taka naftowa mgiełka - coś jak tak zwana "para wodna" unosząca się znad dzióbka czajnika. Oczywiście to coś nad nad dzióbkiem nie jest żadną parą wodną. Para wodna to gaz niewidoczny gołym okiem).
I tutaj pytanie numer jeden: czy mam rację? Czy spala się ta mgiełka, której cząstki są na tyle małe, że da się je podpalić bez wstępnego odparowywania (tak jak dzieje się w knocie), a później wszystko samo się kręci dzięki ciepłu uzyskanemu ze spalania cząsteczek mgiełki? Przemawiałby za tym ten ryk działającego rapida. Coś podobnego słychać przy uruchamianiu palnika acetylenowo-tlenowego kiedy jeszcze nie doprowadza się do dyszy wystarczającej ilości tlenu i acetylen spala się tylko częściowo w tlenie pochodzącym z powietrza.
I pytanie numer dwa: jeśli mam rację próbując wyjaśnić działanie rapida, to jak powstaje ta naftowa mgiełka? Czy na wlocie/wylocie rapida jest jakaś siatka, czy też może otwór wylotowy jest bardzo mały i wydostają się przezeń tylko mikroskopijne kropelki tworzące mgiełkę? A może jest jeszcze inaczej?